wtorek, 25 września 2012

nigdy nie byliśmy zaprzyjaźnieni.

JEST JUŻ ZA PÓŹNO, NIE JEST ZA PÓŹNO

Jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć
Tęskność zawrotna przybliża nas
Zbiegną się wreszcie tory sieroce naszych dwu planet
Cudnie spokrewnią się ciała nam

Jest już za późno!
Nie jest za późno!
Jest już za późno!
Nie jest za późno!

Jeszcze zdążymy tanio wynająć małą mansardę
Z oknem na rzekę lub też na park
Z łożem szerokim, piecem wysokim, ściennym zegarem;
Schodzić będziemy codziennie w świat

Jest już za późno!
Nie jest za późno!
Jest już za późno!
Nie jest za późno!

Jeszcze zdążymy naszą miłością siebie zachwycić
Siebie zachwycić i wszystko w krąg
Wojna to będzie straszna, bo czas nas będzie chciał zniszczyć,
Lecz nam się uda zachwycić go.

Jest już za późno!
Nie jest za późno!
Jest już za późno!
Nie jest za późno!

sobota, 15 września 2012

So I'm gonna live alone.

PEREROLO

Moment, kiedy się zapalają jednocześnie wszystkie..
..lampy uliczne w mieście.
Moment kiedy mówisz "to niepojęte, nie".. 
..i nagle nie wiem co z tym zrobić dalej.

Umrzeć, wyjechać, nie zareagować?

Moment w słońcu, gdy patrzę na Ciebie z okna autobusu.
Masz inną twarz niż w chwilach kiedy wiesz, że patrzę.
A teraz patrzysz w nic. W błyszczącą szybę.
Za którą niby jestem..

..już nie ja, nie ze mną, nie w ten sposób, nie tutaj.

Może się wydarzyć wszystko, bo wszystko się wydarza.
Wszystko określają trzy podstawowe pozycje.
Mężczyzna na kobiecie. Kobieta na mężczyźnie.
Albo to co teraz.

Kobieta i mężczyzna przedzieleni światłem..

wtorek, 11 września 2012

nie rozumiem już tego świata.

MIESZKAŃCY

Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach
Strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach
Zgroza zimowa, ciemne konanie.

Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą,
Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.
Trochę pochodzą, trochę posiedzą,
I wszystko widmo. I wszystko fantom.

Sprawdzą godzinę, sprawdzą kieszenie,
Krawacik musną, klapy obciągną
I godnym krokiem z mieszkań - na ziemię,
Taką wiadomą, taką okrągłą.

I oto idą, zapięci szczelnie,
Patrzą na prawo, patrzą na lewo.
A patrząc - widzą wszystko oddzielnie
Że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo...

Jak ciasto biorą gazety w palce
I żują, żują na papkę pulchną,
Aż papierowym wzdęte zakalcem,
Wypchane głowy grubo im puchną.

I znowu mówią, że Ford... że kino...
Że Bóg... że Rosja... radio, sport, wojna...
Warstwami rośnie brednia potworna,
I w dżungli zdarzeń widmami płyną.

Głowę rozdętą i coraz cięższą
Ku wieczorowi ślepo zwieszają.
Pod łóżka włażą, złodzieja węszą,
Łbem o nocniki chłodne trącając.

I znowu sprawdzą kieszonki, kwitki,
Spodnie na tyłkach zacerowane,
Własność wielebną, święte nabytki,
Swoje, wyłączne, zapracowane.

Potem się modlą: "od nagłej śmierci...
...od wojny... głodu... odpoczywanie"
I zasypiają z mordą na piersi
W strasznych mieszkaniach straszni mieszczanie.

sobota, 8 września 2012

black blood, black tears.


SPIS
Sporządziłam spis pytań‚
na które nie doczekam się już odpowiedzi‚
bo albo za wcześnie na nie‚
albo nie zdołam ich pojęć.

Spis pytań jest długi‚
porusza sprawy ważne i mniej ważne‚
a że nie chcę was nudzić‚
wyjawię tylko niektóre:

Co było rzeczywiste‚
a co się ledwie zdawało
na tej widowni
gwiezdnej i podgwiezdnej‚
gdzie prócz wejściówki;

Co z całym światem żywym‚
którego nie zdążę
z innych żywym porównać;

O czym będą pisały
nazajutrz gazety;
kiedy ustaną wojny
i co je zastąpi;

Na czyim teraz palcu
serdeczny pierścionek
skradziony mi – zgubiony;

Gdzie miejsce wolnej woli‚
która potrafi być i nie być
równocześnie;

Co z dziesiątkami ludzi –
czy myśmy naprawdę się znali;

Co próbowała mi powiedzieć M.‚
kiedy już mówić nie mogła;

Dlaczego rzeczy złe
brałam za dobre
i czego mi potrzeba‚
żeby się więcej nie mylić?

Pewne pytania
notowałam chwilę przed zaśnięciem‚
Po przebudzeniu
już ich nie mogłam odczytać.

Czasami podejrzewam
że to szyfr właściwy.
Ale to też pytanie
które mnie kiedyś opuści.