poniedziałek, 29 października 2012

Ojcze mój, halny wietrze, powiej ku północy.

TATRY

W dali!.. jakby ciągnący ławą huf kresowy
Z gwiazdami na szyszakach, z proporcem obłoków
Zakamieniał, dotarłszy aż do nieba stoków
Tak Tatry ciemnym murem zwarły dumne głowy

Wielki jak sny młodości  - mroźny kraj śniegowy
Gdzie król burz - halny orkan - błądzi w szacie mroków
Gdzie wiszą gniazda orłów, gromów i potoków,
Gdzie mistrz świata w obłokach ma tron granitowy!

Tatry!.. czemuż jak siedzib szukające ptaki
Myśli moje ku waszej zamarłej pustyni
Lecą przez mgłę tęskoty i przez marzeń szlaki? 

O pustymi tatrzańska! bo na tym obszarze
Całej mojej ojczyzny - o skalna świątyni - 
W tobie jednaj są jeszcze - swobody ołtarze 



***
widok z Koprowego Wierchu
***


niedziela, 28 października 2012

hi.

PANTOFELEK

Dzieci są milsze od dorosłych 

zwierzęta są milsze od dzieci
mowisz że rozumując w ten sposób
muszę dojść do twierdzenia
że najmilszy mi jest pierwotniak pantofelek

no to co 

milszy jest mi pantofelek
od ciebie ty skurwysynie


Kiss me quick while we still have this feeling.



MIŁOŚĆ

Miłość
mistrz brawurowej jazdy a nie logicznego uzasadnienia
Uzasadnienie szuka korzyści

Miłość
nie daje się zbić z tropu
przychodzi na silnych samozjadających sie nogach
zainteresowanie sobą umiera

Miłość
ryzykuje wszystko nie prosi o nic
przegrywa boskie dary w kasynie

Bez przyczyny Bóg obdarzył Cię życiem
bez przyczyny oddaj je z powrotem
Przegrywanie siebie przekracza wszystkie religie
Religia szuka łaski i przychylności
Ale ci
którzy zgrywają się w kasynie życia
są ulubiencami Boga
ponieważ ani nie wystawiają Pana na próbę
ani nie pukają w drzwi zysków i strat

tł. Janusz Wielobób


sobota, 27 października 2012

push me to the floor

LISTOPAD

Listopad, niemal koniec świata, kilka minut przed zmierzchem.

Schroniłem się w kawiarni, siadłem tyłem do światła.
Wolne? Zajęte - odpowiadam, rzucam kurtkę na to drugie krzesło.

Och, gotów jestem już wyjść z tego miasta, ręce wytrzeć o
liście, cały ten kurz, tłuszcz miasta
wytrzeć o liście, wyjdź ze mną, zobaczysz.

Znudzimy się i pozabijamy po tygodniu, ale pomyśl o tych
łunach, które pozostawimy za sobą, o tych wszystkich miejscach
i kobietach, mężczyznach; pomyśl - z jaką ulgą

będziemy krzyczeć w hotelowym pokoju, na najwyższym piętrze,
a nasze krzyki dotrą na pewno aż na
portiernię. Wolne? Już za chwilę będzie wolne - odpowiadam. Zmierzch.




czwartek, 25 października 2012

Nothing lasts forever soon we will be sober.


ANIOŁ I JAKUB

Jak Jakub z Aniołem, tak ja z tym wspomnieniem
mocuję się, lecz nadaremnie,
bo ono silniejsze ode mnie
i słodkie nieskończenie



środa, 24 października 2012

Wszyscy liczymy liście ciekawe czy liście liczą nas




WIDMO JESIENI

Tak żywe niegdyś błękity 
Cieniami zaszły szaremi, 
Jakiś duch mgłami spowity 
Zimną dłoń kładzie na ziemi. 

Przez mgieł przejrzyste zasłony 
Przegląda postać widziadła, 
Wzrok jakby mgłami zaćmiony, 
Twarz chłodna, smutna, wybladła. 

Na czole wieniec sczerniały 
Kropelki sączy wilgotne... 
Po kwiatach, co się rozwiały, 
Zostały ciernie samotne. 

Tak płynie z schyloną twarzą, 
Roznosząc ciszę złowrogą, 
A łzawe spojrzenia rażą 
Sennością, smutkiem i trwogą. 

Przyciska do ziemi łona 
Dłoń skrzepłą - ziemia się wzdryga, 
Lecz tchem grobowym rażona, 
Martwieje - głuchnie - zastyga.